Pisałam Wam już kiedyś o travelersach? Bardzo je polubiłam. Z zasady nie znoszę albumów, nie robię ich ani nie wywołuję zdjęć. Co ciekawe, z własnego ślubu do tej pory nie wywołałam zdjęć, choć album na wspaniałych warstztach z Dorotą Kotowicz zrobiłam. Opierałam się też travelersom, bo uważałam że to też album itd. Ale... no jak to często bywa zmieniłam zdanie. Ba, ja je naprawdę polubiłam. Nawet tegoroczne wakacje zamknęłam w notesie, nie jedno zdjęcie, tylko cały notes z wakacyjnymi wspomnieniami stworzyłam. Przygotowałam sobie nawet notes na grudzień, bo chciałabym mieć coś na kształt grudniownika.
Dziś za to chciałabym pokazać Wam dwa jesienne wpisy. Pierwszy, ten powyżej, to wspomnienie pewnej magicznej soboty spędzonej w sklepie Stonogi. Tak, to był dzień Craft Party. Dziewczyny nagrywały a ja sobie w ciszy tworzyłam właśnie grudniowy travelers, co widać na fotce.
Drugi, ten poniżej, to uwiecznienie jesiennego spaceru. Uwielbiam zbieranie kasztanów. To przypomnienie dzieciństwa, spacerów z rodzicami do parku. W moim rodzinnym mieście był cudowny park, a na osiedlu pełno kasztanowców. Moje dzieci też uwielbiają zbierać kasztany. Czy można tego nie lubić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za pozostawione miłe słowo dziękuję :)